Wyjazd do Wolfsburga - sprawozdanie ;)

07.04.2016 | Daniel Mańczak

Nasza „Operacja Wolfsburg” właśnie została zakończona. Jej kulminacyjną część sami mogliście oglądać przed tv, tylko czy było warto? My jednak nie będziemy się znęcać dziś nad piłkarzami i pominiemy milczeniem grę Realu Madryt w tym meczu. Skupimy się na przedstawieniu najważniejszych faktów wyprawy, która można powiedzieć była drogą przez męki, jednak w przeciwieństwie do piłkarzy zakończyła się powodzeniem. A więc po kolei:

Godz. 4.00 – autobus rusza z częścią ekipy spod warszawskiego Fortu „Wola” i kie-ruje się na autostradę A2 w stronę Poznania.

Godz. 8.37 – pozostała część członków naszego Stowarzyszenia wsiada na poznańskim Górczynie, by dalej śmigać w kierunku naszej zachodniej granicy

Godz. 10.30 – autobus zatrzymuje się na stacji benzynowej, gdzie większość z uczestników wyprawy kupuje… słodycze, hot-dogi oraz niezbędne do prawidłowego funk-cjonowania organizmu płyny ;)

Image and video hosting by Tiny-Pic

Godz. 11.10 – wbrew zapowiedziom polityków europejskich kontrole graniczne nie zostały przywrócone i bez zatrzymywania przejeżdżamy przez granicę polsko-niemiecką

Godz. 11.22 – przed zjazdem nr 6 na niemieckiej autobahnie A12 nasz autobus wraz z wszystkimi pojazdami poruszającymi się w tym samym kierunku zostaje skierowany na lo-kalną drogę ze względu na wypadek dwóch pojazdów ciężarowych. Od tej chwili nasza ekipa mogła zrobić sobie dwunastokilometrowy spacer, gdyż takie było właśnie tempo naszego pojazdu. Odcinek, który powinniśmy przejechać przez 7 min. pokonaliśmy przez ponad 2 godzi-ny. Tyle ile przez ten czas można było usłyszeć przekleństw kierowanych w stronę lokalnej policji, mogą potwierdzić tylko uczestnicy wyprawy. Jednak mało kto się spodziewał, że za jakiś czas ta sama policja będzie wychwalana pod niebiosa….

Image and video hosting by Tiny-Pic

Godz. 15.20 – nasz autokar zaczyna trochę zwalniać. Znów korek na autostradzie? Co się stało Panie kierowco? Odpowiedź była krótka: „nie ciągnie”. Cokolwiek miało to znaczyć to zbyt optymistycznie nie wyglądało. W końcu pojazd zatrzymał się na pasie awaryjnym, a naszym oczom ukazał się przepiękny widok świeżo zaoranego, wiosennego, niemieckiego pola.

Image and video hosting by Tiny-Pic

Nic tylko upajać się takim widokiem. Ale wróćmy do autobusu. Diagnoza była jedna – tarcza sprzęgła nawaliła, a więc koniec jazdy. Od tej chwili kierowcy nerwowo wydzwaniają do sie-dziby swojej firmy, aby zapewnić zastępczy autobus do kontynuowania naszej wyprawy.

Image and video hosting by Tiny-Pic

Godz. 15.40 na miejscu pojawia się znienawidzona niemiecka policja w składzie dwóch funkcjonariuszy. Właśnie w tej chwili dwojga członkom naszego stowarzyszenia mu-siał przypomnieć się egzamin maturalny z języka niemieckiego, któremu w jednym przypadku za miesiąc przypada rocznica ćwierć wieku ;) Po negocjacjach sprawa przedstawiała się następująco: ekipa z „Operacji Wolfsburg” zabiera bagaże i oczekuje na zastępczy niemiecki auto-bus, dotychczasowy zostaje odholowany na parking, z Polski wyjeżdża kolejny autobus, który oczekiwał będzie na nas po meczu. Jako, że „ordnung muss sein”, więc po kilkunastu minutach pojawił się niemiecki autokar z przemiłym starszym kierowcą, a my mogliśmy kontynuować dalszą jazdę.

Image and video hosting by Tiny-Pic

Godz. 18.30 (planowo mieliśmy być o 15.00) - zjawiamy się pod Hotelem „Tryp” w celu odebrania biletów na mecz. Po kilku chwilach każdy dzierżył w dłoni to co było najważniejsze:

Image and video hosting by Tiny-Pic

Godz. 18.45 – będąc jeszcze pod hotelem wypatrujemy byłego piłkarza reprezentacji Polski, Bayeru Leverkusen oraz VFL Wolfsburg Jacka Krzynówka, który… w zasadzie nie wiemy co tam robił. Po ustrzeleniu sobie fotki z naszą flagą oraz kilku „selfie” z paroma osobami nasza grupa rozeszła się w różne strony.

Image and video hosting by Tiny-Pic

Godz. 19.21 – część grupy zbliża się do stadionu Volkswagen Arena. Problemem są jeszcze nasze bagaże, z którymi niestety na stadion wejść nie mogliśmy. Całe szczęście, że przed stadionem był depozyt, gdzie można było je pozostawić płacąc 2 euro. Niektórzy z naszej grupy bagaże pozostawili w pojazdach osób, które przyjechały na mecz swoim środkiem transportu.

Image and video hosting by Tiny-Pic

Godz. 20.12 – jesteśmy na stadionie. Piłkarze Realu Madryt na rozgrzewce.

Image and video hosting by Tiny-Pic

Godz. 20.42 – Hymn Ligi Mistrzów

Godz. 20.45 – 22.30 – brak komentarza ;(

Godz. 23.02 – wsiadamy do autobusu, który oczekuje na nas pod stadionem. Od tego momentu część naszej grupy (ta która pozostawiła bagaże w prywatnych pojazdach na parkingu) szybkim krokiem „robi dwa kółka” dookoła stadionu w celu odnalezienia upragnio-nego pojazdu, pozostawionego na parkingu stadionowym.

Godz. 23.39 – ruszamy z Wolfsburga do domu

Godz. 04.26 – w okolicach Świebodzina, przesiadamy się jeszcze do innego autobusu (okazało się, że podstawiony autobus był z innej, zaprzyjaźnionej firmy)

Godz. 06.22 – piszący to sprawozdanie wysiada w Poznaniu. Po szybkim dotarciu do domu przez następne 5 godz., pijąc kawę za kawą - siedzi w niepewności i wpatruje się w telewizor z programem informacyjnym, czy nie pojawi się na żółtym pasku dalsza część naszej wyprawy… Na szczęście nie.

Jednym zdaniem: wyjazd z wieloma przygodami ale Polskie Madridismo stanęło na wysokości zadania, a czy piłkarze…?

Koszty uczestnika wyprawy : około 400 zł

Koszty przewoźnika: 550 euro – zastępczy autokar, 2000 euro – holowanie 10 km, koszty podstawienia innego - nie znane, naprawa pojazdu – nie będzie (już w trakcie powrotu dowiedzieliśmy się, że właściciel sprzedał autokar ;) ;) Ale to już nie nasza sprawa ;)

Do następnego wyjazdu ;)

Archiwum