Zagrajmy dla Patryka i Michała!

04.08.2014 | Bartosz Radecki

26 lipca dwóch naszych kolegów, kibiców Realu Madryt, Michał i Patryk, tragicznie zginęło w wieku 21 lat. Obaj byli stałymi bywalcami zlotów kibiców Królewskich, znał ich każdy, kto regularnie oglądał mecze Los Blancos w Warszawie. Ich koledzy organizują turniej ku pamięci „Majka” i „Kaczego”. Możecie dołączyć do niego TUTAJ. Celem wydarzenia jest pomoc finansowa dla mamy jednego z chłopców. Rozgrywki odbędą się 16 i 17 sierpnia w Warszawie – w ten sam weekend, kiedy do stolicy przyjadą piłkarze Realu Madryt. W jednej drużynie może zagrać maksymalnie ośmiu zawodników. Składka, jaką należy uiścić przy zgłoszeniu, wynosi 160 złotych na zespół. Limit drużyn nie został jeszcze ustalony. Na boisku będzie mogło przebywać sześciu zawodników (pięciu w polu plus bramkarz). Dla najlepszych zespołów przewidziane są nagrody. Organizatorzy zapewniają, że na miejscu można liczyć nie tylko na sportowe emocje, ale także na dawkę muzyki i mały poczęstunek – Patryk i Michał z pewnością nie byliby zadowoleni, gdyby ktokolwiek założył czarną koszulkę.

Więcej informacji na temat turnieju znajdziecie na stronie wydarzenia na Facebooku. O zbiórce pieniędzy i pomocy dla mamy Patryka przeczytajcie TUTAJ.

Autorem poniższego wspomnienia Patryka i Michała jest Bartosz Radecki, wiceprezes Águila Blanca, jeden z głównych inicjatorów akcji Madridismo unido.

Michał i Patryk byli duszami towarzystwa, zawsze uśmiechniętymi i wesołymi, tworzyli świetną atmosferę gdziekolwiek by się nie pojawili, zawsze wokół nich pojawiała się niesamowicie pozytywna aura, którą wszystkich dookoła zarażali. Byli po prostu fajnymi ludźmi, zawsze chętnymi do rozmowy, śmiechu i zabawy. Byli moimi przyjaciółmi i będzie ich strasznie brakować.

Do grona warszawskiego madridismo dołączyli na początku sezonu 2011/2012. Mieli po 18 lat – nie mieli gdzie obejrzeć meczu przed imprezą, a przeczytali na forum, że kibice Realu zbierają się w jakimś barze. Musiało im się spodobać – zaczęli przychodzić coraz częściej. Nie na każdy mecz, ale co najmniej raz, dwa razy w miesiącu można ich było spotkać. Tak naprawdę poznaliśmy ich dopiero na zlocie we Wrocławiu, gdzie zdecydowali się pojechać, zafascynowani atmosferą panującą na cotygodniowych spotkaniach warszawskiego madridismo. Na Dolny Śląsk przyciągnęło ich coś jeszcze. Turniej w piłkę, w którą uwielbiali grać – i byli w to całkiem nieźli. Później te turnieje stały się dla nich główną częścią zlotów, od Wrocławia uczestniczyli właściwie we wszystkich. Swój pierwszy turniej wygrali, a „Majek” został królem strzelców.

Potem było raz lepiej, raz gorzej – czasami odpadali w grupie, czasami przegrywali dopiero w finale. I zawsze te porażki strasznie przeżywali i obiecywali rewanż w przyszłym roku. Ich ostatni turniej zakończył się takim samym wynikiem jak pierwszy. Tym razem jednak dominowali od początku do końca. Michał i Patryk grali ze sobą w piłkę przez kilka lat. W Poznaniu w końcu było to widać. Nieważne, że impreza trwała całą noc, jak zwykle. Ważne że chcieli w końcu wygrać. I wygrali, bezapelacyjnie, 4:0 w finale. Tym razem to „Kaczy” został królem strzelców, prawie wszystkie bramki zdobywając po podaniach „Majka”, okrzykniętego MVP turnieju. Dla nich znaczyło to bardzo dużo, widać było, jak się cieszyli i jak długo na to czekali. Dzięki tym turniejom poznali bardzo dużo ludzi, z którymi dzielili swoje pasje. Real Madryt i grę w piłkę. Dzisiaj wszyscy uczestnicy tych turniejów wspominają ich jako dwóch świetnych kolegów, których ogromnie cieszyła wspólna gra w piłkę. Dlatego też chcemy ich upamiętnić w sposób dla nich idealny.

Ich największym marzeniem było zobaczyć Królewskich na żywo. Planowali wyjazd do Madrytu od lat, jednak zawsze coś stawało na drodze. Kiedy Real grał z Schalke, Michał zapłacił już nawet za wyjazd, wtedy nieszczęśliwie nie udało się obejrzeć swojej ukochanej drużyny na żywo. Dlatego tak bardzo cieszyli się na wiadomość, że Real Madryt przyjeżdża do Polski. Obaj bardzo chcieli na tym meczu być i obaj, niestety, nie spełnią już swojego marzenia. Jednak pamiętamy o nich. W dniu meczu rozpocznie się turniej piłkarski ku pamięci Michała i Patryka.

O Realu Madryt można było z nimi rozmawiać bez końca. Piłkarze, trenerzy, taktyka, kibice, mecze, akcje, pojedyncze zagrania, transfery. Żyli tym klubem i kochali go. Nic ich tak nie cieszyło jak zwycięstwo swojej drużyny, po finale Ligi Mistrzów płakali obaj, długo i szczerze. Cieszyli się ogromnie z każdego najmniejszego gadżetu z herbem Realu. Brelok, długopis, zeszyt – chcieli mieć wszystko. Fantastyczna zapalniczka z wygrawerowanym herbem klubu, po kilka koszulek i bluz. Uwielbiali emanować Realem Madryt. A żaden napój nie smakował tak dobrze, jak ten wypity z kieliszków z herbem. Byli wielkimi madridistas. Zostali skremowani w tym, co kochali najbardziej, w koszulkach swojej ukochanej drużyny, Realu Madryt.

Zapamiętamy ich na zawsze, będzie ich nam brakować na zlotach. Wspólne oglądanie spotkań w warszawskich pubach już nigdy nie będzie takie samo. Turnieje na zlotach bez chłopaków to też nie będzie to samo. Drużyna La Furia Blanca straciła dwóch najlepszych zawodników, w tym kapitana. Środowisko polskich kibiców Realu straciło kolegów, kompanów, braci.

Na zawsze zostaniecie w naszej pamięci. I wiem, że kiedyś się spotkamy. Będziecie szli, w koszulkach Realu, razem, bo zawsze byliście razem, nierozłączni. Byliście przykładem idealnych przyjaciół, przyjaciół na śmierć i życie. Razem żyliście, razem płakaliście po zwycięstwach i porażkach, zarówno życiowych, jak i sportowych. Razem zginęliście i razem przywitacie nas wszystkich. Podejdziecie, popatrzycie, uśmiechniecie się i zadacie TO pytanie. „Czego nie wiesz?”

Bartosz Radecki

Archiwum